Najważniejsze polskie muzeum i najważniejszy, arcypolski temat - powstańcy warszawscy. Czemu musieliśmy czekać 60 lat, by uczcić ich pamięć? Komu zależało na tym, by Muzeum nie powstało?Jaką rolę w jego stworzeniu odegrał śp. Lech Kaczyński i czy bez niego zostałby Prezydentem RP?Książka Piotra Legutki odpowiada na te pytania głosami twórców tej niezwykłej instytucji. To barwna, pełna anegdot opowieść o projekcie, który nie miał prawa się udać."Jest rok 2003. Upalne lato. Do obchodów sześćdziesiątej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego zostało dwanaście miesięcy. Muzeum, które miałoby je upamiętnić, wciąż nie istnieje. Nie ma go na mapie Warszawy ani nawet na urzędowych pieczątkach. Jest tylko w deklaracjach prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. Ale wiadomo, jak to z obietnicami wyborczymi bywa. Ludzi, którzy wierzą w to, że za rok o tej samej porze owa obietnica się ziści, można na razie zmieścić w jednej windzie."
UWAGI:
U dołu s. tyt. Znak Horyzont.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Najbardziej znany góralski dowcip opowiadany przez Tischnera ma za bohatera nieśmiertelnego Franka Gąsienicę. "Po mnie nic nie zostanie, oprócz tych paru dowcipów - tym raduję się oczywiście - które Franek Gąsienica wymyśla, a ja, jak ten... rozwiń opis Najbardziej znany góralski dowcip opowiadany przez Tischnera ma za bohatera nieśmiertelnego Franka Gąsienicę. "Po mnie nic nie zostanie, oprócz tych paru dowcipów - tym raduję się oczywiście - które Franek Gąsienica wymyśla, a ja, jak ten magiel, powtarzam", mówił Tischner podczas jednego z wykładów. Otóż w czasie powodzi w Łopusznej chłopi stali przy moście na Dunajcu i obserwowali, co się dzieje. Przedmiot refleksji był zawsze ten sam: czy woda zabierze most, czy nie zabierze. Ale tym razem chłopów coś zaintrygowało: unoszący się na wodzie góralski kapelusz. Patrzą - stanął na prądzie. Za chwilę - pod prąd. Zaś stanął - i z prądem. "Coz to? Cud?", pyta jeden. "E nie, to Franek Gąsienica. Pedzioł, że ma w dupie powódź i orze". Dowcip ten - góralska wersja wezwania: "Róbmy swoje!" - zrobił zrozumiałą karierę w latach stanu wojennego. Przy różnych okazjach Tischner powtarzał, że nie ma czasów tak złych, żeby nie można było uprawiać nauki, a w szczególności - oswajać świata myśleniem. (fragment) "Czasami się śmieję, że najpierw jestem człowiekiem, potem filozofem, potem długo, długo nic, a dopiero potem księdzem" - mawiał o sobie Józef Tischner. Nowa książka Wojciecha Bonowicza przedstawia wybitnego myśliciela, duszpasterza i publicystę przede wszystkim jako "Józka z Łopusznej", który zjednywał sobie wszystkich ogromnym poczuciem humoru i dystansem do samego siebie. Z połączenia krótkich obrazów powstał barwny portret Tischnera, człowieka nietuzinkowego, wnoszącego ożywczy ferment do polskiego życia intelektualnego i publicznego.
UWAGI:
Bibliogr. s. 213-224.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Pięcioletni chłopiec opowiada o cudzie, dzięki któremu żyje.Jestem Jurek, mam pięć lat i naprawdę dużą głowę - to taki trochę mój znak rozpoznawczy. Głowa jest duża nie tylko dlatego, że jestem bardzo mądrym chłopcem - tak mówią Mama z Tatą - ale też dlatego, że jak byłem naprawdę malutki, to zamieszkał w niej wielki guz.Cztery lata temu lekarze dawali mi tylko kilka tygodni życia. Wszyscy już myśleli, że umrę. Nawet Mama i Tata. Musiało im być wtedy bardzo smutno, ale wszyscy bardzo prosili Pana Boga, żeby mnie tak szybko nie zabierał do siebie. Dobrze, że tak prosili, choć myślę, że u Pana Boga też jest fajnie.Niezwykła siła całej rodziny, miłość bliskich i wiara w to, że Jurek mimo zdiagnozowanego glejaka złośliwego może wyzdrowieć, to lekcja nadziei dla wszystkich. Także dla tych, którzy ją stracili. Dopiero w najtrudniejszych sytuacjach możemy odkryć, ile mamy w sobie siły, i zrozumieć, że każdy dzień daje szansę na wielką wygraną. Wystarczy tylko docenić to, co już się ma. I kochać do szaleństwa.
W 2008 roku w Brixton młody włoski artysta znalazł na śmietniku trzy tysiące czarno-białych fotografii. Bez podpisów, bez dat, niewiadomego autorstwa. Wygląd fotografowanych osób wskazywał, że zdjęcia zostały zrobione w latach pięćdziesiątych XX wieku. Były tam damy w strojach wieczorowych, urzędnicy w garniturach, panny młode, księża, dzieci, aktorzy amatorskiej sceny. Tak oto zaczyna się niezwykła opowieść o polskich emigrantach, rozbitkach z otoczenia Władysława Andersa, dla których nie było miejsca w nowej Polsce. O ludziach, dla których życie na obczyźnie było bolesnym zderzeniem ze zhierarchizowanym społeczeństwem brytyjskim i z brytyjskimi władzami. O wielkiej polityce, która mieszała się z osobistymi dramatami. O drobiazgowych przygotowaniach do III wojny światowej. O trudnościach życia codziennego. O samotności i nieudanych małżeństwach polsko-polskich i polsko-brytyjskich. O permanentnym konflikcie:politycznym, międzypokoleniowym, religijnym. O planach osadzenia na polskim tronie brytyjskiego księcia. O rozczarowaniu w 1989 roku.
UWAGI:
Bibliogr. s. 199-201.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
ONE. RESORTOWE DZIECI. Wychowane w rodzinach działaczy i funkcjonariuszy KPP, PZPR. Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a potem SB. Doskonale ustawione potem w życiu, dzięki koneksjom, a potem pieniądzom i "grubej kresce". Czasem, choć wywodzą się z niekomunistyczych środowisk, związane ideologicznie oraz materialnie z byłą władzą i bezpieką. Za młodu aktywiści komunistycznych organizacji młodzieżowych, potem biznesmeni, właściciele i zarządcy nowych mediów. Właśnie dlatego tak zdecydowanie przeciwne dekomunizacji i lustracji, szydzący z patriotyzmu, polskich tradycji i w ogóle z polskości. Niebezpieczne, bo usytuowane w opiniotwórczej prasie, a przede wszystkim w telewizji i stacjach radiowych. Obecne w nich od stanu wojennego - do dziś.
UWAGI:
Data wyd. wg : www.merlin.pl. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Myśl, tańcz i kochaj... siebie to rozmowy-opowieści trochę poważne, trochę zabawne. To zderzenie sposobu myślenia, doświadczeń, wrażliwości dwóch kobiet. Jednej: nieco kontrowersyjnej, zaczepnej, często atakowanej w tabloidach, ale też niezwykle lubianej przez widzów i czytelników, mimo jej hedonistycznego i nieco egoistycznego podejścia do życia. I drugiej: prawie czterdzieści lat młodszej, trochę nawiedzonej poetycznej czarownicy-anielicy, dziennikarki o szerokich horyzontach myślowych.
Pomyślałyśmy, że takie spotkanie w książce może być interesujące i w naszej polskiej rzeczywistości potrzebne. Potrzebne w kraju, w którym ciągle sie gorszymy, oburzamy, krytykujemy, a co najgorsze, brakuje nam przy tym odwagi, żeby coś zmienić, żeby było lepiej, radośniej, a przede wszystkim łatwiej i przyjemniej w życiu.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Agnieszka Perepeczko, Lena Świadek.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Mógłbym nazwać tę książkę zbiorem felietonów, ale to nudne. Co prawda składa się z moich felietonów do "Rzeczpospolitej", "Teatru" i napisanych specjalnie do książki, jednak słuszniejsze byłoby nazwanie tego, co trzymacie Państwo w ręku, życiorysem polskiego inteligenta. Jestem sprinterem pisania. W formie skrótowej zapisałem wydarzenia polityczne, sportowe, teatralne, których byłem świadkiem i uczestnikiem w ciagu 80 lat. Szmat czasu. Kiedy się nudziłem pisaniem, rozmawiałem z żoną, Kamilą. Bez niej nie powstałaby ta książka. Była nie tylko natchnieniem, ale i surowym krytykiem - intelektualnym wspólnikiem. Że rozmowy trochę kabaretowe? Jak mówi piosenka; "Życie wszak kabaretem jest".
UWAGI:
Publ. Świata Książki nr 7860.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni